*

Członkini Fraterni im. bł. Frassatiego: Piotr Jerzy był radosnym człowiekiem

05 września 2025 | 16:56 | Cecylia Mir OP, maj | Warszawa Ⓒ Ⓟ

SampleFot. Wikipedia

– Frassati był radosnym człowiekiem. Stąd pomysł, by nasze świętowanie w dniu jego kanonizacji przyjęło postać włoskiej festy – mówi Cecylia Mir OPs, świecka dominikanka, przełożona Fraterni im. bł. P.J. Frassatiego w Poznaniu. Rozmówczyni KAI zaprasza na wydarzenie, które odbędzie się 7 września przed poznańskim kościołem Ojców Dominikanów. Opowiada też o samej Fraterni, o jej historii i działaniach i zwraca uwagę na najważniejsze, jej zdaniem, elementy przesłania bł. Piotra Jerzego Frassatiego na dziś: cieszyć się życiem, pełnić dobre uczynki w codzienności, nie wstydzić się wiary, troszczyć się o pokój na świecie.

Maria Czerska (KAI): W niedzielę 7 września na dziedzińcu kościoła Ojców Dominikanów w Poznaniu odbędzie się Festa Italiana. Z jakiej okazji?

Cecylia Mir OPs: W tę samą niedzielę, 7 września, papież Leon XIV kanonizuje bł. Piotra Jerzego Frassatiego, młodego chłopaka, który żył w pierwszej ćwierci ubiegłego wieku (zmarł równo 100 lat temu, jako 24-latek). Swego czasu beatyfikował go Jan Paweł II, teraz zaś przyszedł czas na kanonizację. My, świeccy dominikanie z fraterni noszącej imię Frassatiego, bardzo się z tej kanonizacji cieszymy i chcemy do tej radości zaprosić również innych, bo przecież radością należy się dzielić.

Sam Frassati był radosnym człowiekiem, stąd pomysł, by nasze świętowanie przyjęło postać festy. Był Włochem, stąd włoski styl wydarzenia. Chcemy nie tylko wspólnie się cieszyć, ale także trochę o nim opowiedzieć – o różnych wymiarach jego krótkiego, ale bardzo intensywnego życia – dlatego poszczególne punkty festy dobraliśmy tak, by przybliżały Frassatiego i jego krótkie, ale intensywne życie. Jest to też znakomita okazja, aby zastanowić się, jak żyjemy my sami.

Czym jest Fraternia im. bł. Piotra Jerzego Frassatiego? Dlaczego Piotr Jerzy jest Waszym patronem?

– Zacznę z nieco innej strony. Do większości zakonów, które swoje początki mają w średniowieczu, można należeć na jeden trzech sposobów: jako zakonnik, jako mniszka (czyli siostra żyjąca za klauzurą) lub jako osoba świecka. Tak jest też w przypadku Zakonu Kaznodziejskiego (czyli dominikanów): jego członkami są zakonnicy, mniszki i ludzie świeccy. Zakonnicy i mniszki żyją we wspólnotach klasztornych, świeccy zaś pozostają „w świecie”, żyjąc w rodzinach lub indywidualnie, a łączą się we wspólnoty zwane fraterniami.

Wszystkich – zakonników, mniszki i świeckich – łączy wola i gotowość życia charyzmatem św. Dominika. Wszyscy kierujemy się regułą zakonną i w zgodzie z nią dążymy do świętości – nie osobno, a we wspólnocie. Każda z tych trzech form życia jest inna, bowiem inaczej żyje się w klasztorze, inaczej w rodzinie, niemniej filary pozostają te same: wspólnota, studium, modlitwa, apostolstwo. Wspólnota to towarzyszenie i wzajemne wsparcie w wierze i w codziennych trudach i radościach. Studium to nieustanne pogłębianie swojej wiedzy teologicznej i duchowości – ale nie tylko dla siebie, jedna z dewiz dominikańskich brzmi: contemplare et contemplata aliis tradere, „kontemplować (zgłębiać) i owoce tej kontemplacji przekazywać innym”, czyli głosić. I tu już jesteśmy w apostolstwie. Modlitwa? Cóż, jako dominikanie kochamy modlitwę liturgiczną, a zatem Eucharystię i Liturgię Godzin (potocznie zwaną modlitwą brewiarzową). Równie ważna jest dla nas modlitwa różańcowa. Różaniec to kontemplacja – dzięki niemu codziennie rozmyślamy o Jezusie, Jego życiu i zbawieniu w Nim – a zarazem wstawiennictwo, bo przecież wielu z nas podejmuje tę modlitwę w konkretnych intencjach, za konkretne osoby i sprawy.

Przejdźmy do drugiej części pytania: o to dlaczego naszym patronem jest właśnie Błogosławiony (a już za chwilę Święty) Piotr Jerzy. Otóż każda fraternia ma patrona; zazwyczaj jest to ktoś spośród świętych i błogosławionych Zakonu Kaznodziejskiego. Patronką niektórych fraterni jest też Matka Boża, bowiem cały nasz zakon obrał ją sobie za patronkę. Zdarza się, że patronem lub patronką fraterni jest patron / patronka klasztoru i kościoła, przy których fraternia powstaje, nie jest to jednak zasadą. Kiedy zawiązywała się nasza fraternia, przy poznańskim klasztorze jedna już istniała – nosiła (i wciąż nosi) imię Matki Bożej Różańcowej, patronki poznańskiego klasztoru i kościoła. Ojciec Stanisław Dobecki, który miał duży udział w powstaniu naszej fraterni, zaproponował, by przyjęła imię Frassatiego (wówczas całkiem „świeżego” błogosławionego). Pomysł był z wielu powodów świetny. Po pierwsze, Piotr Jerzy był człowiekiem młodym i został ogłoszony patronem ludzi młodych, a fraternia skupiała wówczas głównie ludzi młodych i bardzo młodych (dziś jesteśmy już pod względem wiekowym zróżnicowani, co zrozumiałe, skoro do zakonu wstępuje się na całe życie). Po drugie, któż może być lepszym drogowskazem dla świeckich niż człowiek świecki? Po trzecie, fraternia tworzyła się latach burzliwych, a zatem wymagających przejrzystej postawy. W równie burzliwych czasach żył Frassati. Zresztą, przykład człowieka niezłomnego zawsze jest cenny – zwłaszcza jeśli jest to zarazem człowiek radosny, cieszący się życiem, jak Frassati.

Piotr Jerzy urodził się w Turynie w 1901 roku, a zmarł w 1925. Już samo to, jak krótko żył, jest fascynujące: w 24 lata życia osiągnął świętość. Choć i to mało. Frassati z jednej strony był niezwykle aktywny – otoczony grupą przyjaciół, chętny do zabawy, nieustannie gnający w góry – a zarazem był człowiekiem głębokiej modlitwy. Choć w jego domu nie pielęgnowano religijności (ojciec Piotra Jerzego był agnostykiem i liberałem, matka poprzestawała na religijności czysto formalnej, prawdę powiedziawszy, innej nie tolerowała), Frassati wiedział do czego dąży – do świętości. Pochodził z zamożnego i znaczącego domu (ojciec – właściciel „La Stampy”, włoski senator i ambasador, matka – artystka malarka), a zamiast budować własną karierę polityczną i status społeczny, poświęcił się ubogim. O tym, jak wielu osobom pomagał, rodzina dowiedziała się dopiero w dniu jego pogrzebu, gdy przy trumnie stawiła się cała biedota Turynu, by pożegnać swego dobroczyńcę. Frassati fascynował, fascynuje i nadal będzie fascynował – właśnie tym splataniem codzienności ze świętością, kontemplacji z czynem.

Jak i kiedy powstała Fraternia? Kto do niej należy?

– Fraternia bł. Piotra Jerzego Frassatiego powstała w latach 80. Grupa młodych ludzi (studentów i świeżo upieczonych absolwentów poznańskich uczelni) pojawiła się w klasztorze, szukając dobrego dla nich miejsca. Wspomnieli o tej właśnie drodze: przynależności do zakonu jako osób świeckich. Ojciec Jan Góra, który zawsze miał dobrą intuicję co do ludzi, czasów i zdarzeń, skierował ich od ojca Stanisława Dobeckiego. A potem – potoczyło się.

Dziś do fraterni należy około trzydziestu osób w różnym wieku. Najmłodsi z nas mają po dwadzieścia kilka lat, najstarsi przekroczyli już osiemdziesiątkę. Wspólnie odmawiamy Liturgię Godzin, chętnie rozmawiamy o Bogu, Kościele, teologii – zarówno we własnym gronie, jak i z innymi osobami. Reprezentujemy różne zawody i różne stany życia, pełnimy w świecie różne funkcje. Tym, co nas łączy, jest wiara w Boga i osadzenie w tradycji dominikańskiej, z jej zamiłowaniem do modlitwy, studium, wspólnoty i apostolstwa.

Czym się zajmuje Fraternia i jakie cele sobie stawia?

– Trochę już o tym powiedziałam. Raz w miesiącu – zazwyczaj w drugą sobotę miesiąca – spotykamy się na wspólnej Mszy Świętej o godzinie 16:00, a po niej odmawiamy razem nieszpory, do udziału w których serdecznie zapraszamy. Modlimy się za siebie nawzajem oraz za braci z poznańskiego klasztoru (każdy z nas ma pod modlitewną opieką jednego członka fraterni i jednego mieszkańca klasztoru). Modlimy się również w intencjach nam powierzonych, bowiem wierzymy w wartość wspólnej modlitwy. Staramy się codziennie uczestniczyć we Mszy (czy to u dominikanów, czy w naszych kościołach parafialnych), praktykować Liturgię Godzin (zwłaszcza jutrznie i nieszpory), bliska jest nam również modlitwa różańcowa. Uczestniczymy w rekolekcjach oraz w dniach skupienia.

Podczas wspólnych spotkań pogłębiamy naszą formację duchową i intelektualną. Treść spotkań osadzona jest w duchowości dominikańskiej. Ponadto ci z nas, którzy są w formacji czasowej (postulanci, nowicjusze, profesi czasowi), spotykają się w swoim gronie pod opieką mistrza formacji, by pogłębiać swoją wiedzę o duchowości dominikańskiej i wrastać w nią oraz we fraternię. Spotykamy się też w mniejszych grupach „tematycznych”, by rozmawiać o Biblii, wspólnie czytać klasyków dominikańskich albo literaturę piękną, poznawać duchowość chrześcijańskiego Wschodu.

Należymy do Zakonu Kaznodziejskiego, którego istotnym rysem jest apostolstwo. Nie stajemy na ambonie jak nasi bracia mieszkający w klasztorach, niemniej i my głosimy – przede wszystkim w swoich środowiskach, swoją codzienną postawą.

Jak będzie wyglądało świętowanie kanonizacji Patrona?

– Prawdę powiedziawszy, świętowanie trwa już od jakiegoś czasu. Dla nas cały ten rok jest Rokiem Frassatiego. A że kalendarz liturgiczny wyprzedza kalendarz świecki, rozpoczęliśmy wraz z Adwentem, w grudniu ubiegłego roku. Frassati był orędownikiem pokoju, dlatego pierwszym wydarzeniem tego całorocznego święta była wspólna Modlitwa o Pokój – 14 grudnia 2024 w poznańskim Forcie VII, pierwszym niemieckim obozie koncentracyjnym II wojny światowej na ziemiach polskich. Ta modlitwa wpisała się w obchodzony corocznie dominikański miesiąc na rzecz pokoju. W ubiegłym roku w modlitwach i działaniach zakonu na całym świecie wyrażaliśmy szczególną solidarność z mieszkańcami Haiti, a u nas w Polsce – także z mieszkańcami Ukrainy.

Podczas kolejnego wydarzenia oddaliśmy głos muzyce. W sobotę 22 lutego w kościele oo. Dominikanów w Poznaniu zabrzmiała kompozycja Michała Plichty Litaniae de Petro Georgio Frassati. Utwór ów to nie tylko godzinne oratorium przeznaczone na dwa chóry, dwoje solistów i orkiestrę. To także – i przede wszystkim – opowieść o życiu Błogosławionego: muzyka prowadziła nas między innymi przez trudy dzieciństwa Piotra Jerzego oraz przez jego ciężką chorobę, przez szczególną więź Piotra Jerzego z Matką Bożą. Wyrażała chwile zawahania wiary, jak i zaufanie Bogu. Poznański koncert był polskim prawykonaniem, a poprowadził je kompozytor utworu Michał Plichta.

W kwietniu zaprosiliśmy mieszkańców poznania na Rekolekcje Najkrótsze pt. „Dzień skruchy i pocieszenia”. Głosili je pospołu zakonnik – nasz ówczesny asystent o. Krzysztof Lorczyk – oraz świeccy dominikanie Cecylia Mir i Marcin Kawczyński. Rekolekcje jednodniowe adresowaliśmy przede wszystkim do tych, którym z różnych powodów trudno wygospodarować w Wielkim Poście trzy lub cztery popołudnia (bądź wieczory). Złożyły się na nie trzy krótkie, ale treściwe konferencje, Eucharystia, czas na adorację, wspólna agapa. Jeśli ktoś chciał połączyć rekolekcje ze spowiedzią, była też taka możliwość.

W czerwcu uczestniczyliśmy w spotkaniu na Lednicy, które w tym roku mocno wiązało się z naszym Patronem. Byliśmy obecni miedzy innymi w strefie powołań, gdzie opowiadaliśmy zarówno o Frassatim, jak i o świeckich dominikanach.

A teraz świętujemy kanonizację. To ważne dla nas wydarzenie chcemy uczcić w szerokim gronie – z radością, entuzjazmem i otwartością na drugiego człowieka. Będzie to wspólny dzień radości i zabawy, a przy okazji sposobność do poznania zarówno Frassatiego, jak i współczesnych świeckich dominikanów.

Frassati był człowiekiem radości. Miał też zdrowy dystans do siebie (być może dlatego on i jego przyjaciele mówili o sobie z nutą przekory: Towarzystwo Ciemnych Typów). Niemal na każdym zdjęciu, jakie się zachowało, Piotr Jerzy jest uśmiechnięty. Chcemy więc, by i nam ten dzień przyniósł uśmiech. Będzie pokaz iluzji, będą warsztaty ceramiczne, będą słodkości, kawa i włoska focaccia.

Tych, którzy chcieliby dowiedzieć się czegoś więcej o Frassatim lub tym, jak można być zarazem „świeckim” i „dominikaninem”, zapraszamy na stoisko z książkami – które będzie również strefą rozmów.

Frassati troszczył się o ludzi potrzebujących. Dlatego podczas festy zaprosimy do troski o tych, którzy niedawno znaleźli się w ogromnej potrzebie: do zbiórki na rzecz mieszkańców ulicy Krańcowej, którzy stracili mieszkania i cały swój dobytek w pożarze. Troska Frassatiego wyrażała się również w tym, że wspierał chorych – nosił im jedzenie, zapewniał potrzebne badania i leki. Dlatego podczas festy będzie można wykonać sobie nieodpłatnie kilka przydatnych badań lekarskich, a po jednej z mszy ratownicy medyczni przeprowadzą pokaz pierwszej pomocy.

I punkt najważniejszy: centrum całego naszego święta stanowić będzie Eucharystia. Zapraszamy – zarówno na festę, jak i na Mszę.

Co dalej? Czy kanonizacja może być jakimś nowym impulsem w waszej pracy i działaniach?

– Bez dwóch zdań, kanonizacja Piotra Jerzego Frasatiego dla wielu osób jest i będzie impulsem do rozwoju i współpracy. Frassati to nie tylko przykład świętości, lecz także inspiracja zarówno dla młodych, jak i starszych, którzy szukają przykładu wiary skrojonego „na ich miarę”. Bo takim właśnie świętym jest Piotr Jerzy: bardzo zwyczajnym w swojej codzienności, a zarazem bardzo pociągającym – przez swą pogodę ducha, niezwykłą radość życia i umiejętność łączenia tej radości z mocną wiarą; dodajmy: w środowisku dalekim od religijności.

Dla nas Frassati jest tym impulsem nieustannie. Wciąż zachwyca nas jego wiara i jego różnorodna aktywność.

Co Błogosławiony Piotr Jerzy, już niedługo Święty, mówi do nas dziś? Jakie, Pani zdaniem, jest jego najważniejsze przesłanie?

– Jego przesłanie jest moim zdaniem cały czas takie samo: podążanie za Bogiem to zarówno modlitwa, jak i stanięcie ramię w ramię z człowiekiem ubogim, ale też radość życia, przyjaźnie, miłość od gór lub innej aktywności. Każda z tych sfer jest ważna i nie są rozłączne. Po drugie, Frassati działał w przestrzeni oczywistej. Nie wyszukiwał sobie szczytnych celów. Spotkał ubogich, więc poczuł się za nich odpowiedzialny. Ważne jest również to, że dla najbliższych ta jego codzienna aktywność była niedostrzegalna – rodzina dowiedziała się o niej (i o jej skali!) dopiero, gdy ci wszyscy ubodzy przyszli na pogrzeb. Dodam szczerość w praktykach religijnych – Frassati podejmował je, choć w tamtych czasach i w tamtym środowisku nie było to dobrze widziane. I jeszcze – niezwykle istotne: troska o pokój na świecie. Sto lat temu bł. Piotr Jerzy widząc rodzący się faszyzm, modlił się o pokój i działał społecznie na rzecz pokoju. W tym duchu też będziemy kontynuować nasze modlitwy o pokój w Forcie VII. Zapraszamy też do współpracy przedstawicieli społeczności muzułmanów.

Tak, te cztery aspekty: wiara nie wyklucza radości życia, przeciwnie, mocno się z nią splata (Frassati mawiał, że katolik nie może być smutny); zwyczajność dobra, dla którego przestrzeń można znaleźć wszędzie i traktować je jako coś oczywistego (znów zacytuję Frassatiego: „Prawdziwe dobro czyni się niepostrzeżenie, powoli, codziennie, w zwykłych sprawach”); spokojna oczywistość wiary i modlitwy – nawet jeśli ludzie wokół krytykują praktyki religijne; troska o pokój na świecie – to są najważniejsze elementy przesłania Naszego Patrona na dziś.

Członkini Fraterni im. bł. Frassatiego: Piotr Jerzy był radosnym człowiekiem